Płotki od Mini Monsters nie musiały długo czekać na zagospodarowanie. Z tym, że jak dla mnie były trochę za długie, więc miały małe spotkanie z nożykiem i greenstuffem. Pierwszy raz "rzeźbiłem" deskę i przyznam, że jak na pierwszy raz to chyba źle mi nie wyszło.
Płotek przeciąłem w ten sposób, że jedna część od razu utworzyła oddzielny płotek, a druga potrzebowała "słupka". Za słupek posłużył mi cienki pasek hdfu (którego ścinki miałem pod ręką po wycinaniu podstawek pod makiety), który okleiłem greenstuffem. GS wyrównałem i nożykiem wyciąłem fakturę. W ten prosty sposób z jednego długiego płotka zrobiłem dwa krótsze. Tak jakoś nie mogę się przekonać do większych makiet w Umbrze - niby gry duże makiety nie psują, ale mniejsze będzie się łatwiej przechowywać. Szczególnie, że witrynka na modele czeka i takie makiety zmieszczą się tam razem z figurkami.
Skrócony płotek trafił na podstawkę razem z wychodkiem:
W tle widać co się stało z drugim płotkiem - będzie robił za ogrodzenie stojące przy rozstaju ścieżek. Ot, taka fanaberia mieszczucha, który wydeptanych ścieżek nie widuje :)
I na koniec najdłuższy moloch, stworzony bardziej po to żeby na witrynce modele nie stały same sobie. Ruinki magicznej wieży i stary płot - całe szczęście, że standardy mam niskie, więc brak konsekwencji architektonicznych mnie nie mierzi (ale kamień nad oknem to cud grawitacji - tak to jest w tych starych niedokończonych projektach sprzed lat, że więcej w nich spontaniczności niż logiki :) ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz